Dzień przywitał nas pięknym słońcem lecz wiatr był typowo latawcowy.
Wiec grzech było nie wykorzystać okazji i puszczaliśmy nasz latawiec u dziadków na ogródku.
Po południu przyjechał wujek i porwał nas na zakupy - wybieramy się na wyprawę w góry wiec musimy zakupić odpowiednie obuwie.
Kubuś oczywiście zrobił ze wielkiego sklepu sportowego miejsce do zabawy.
Największą atrakcją była bitwa na rękawice bokserskie i oczywiście stylowe okulary przeciwsłoneczne na nosie Kubusia.
Wracając do dziadków wstąpiliśmy do muzeum misyjnego, które urządzał "wujek Andrzej".
Po wielu latach przybyło eksponatów i muzeum nabrało klimatu.
Kubuś był zachwycony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz